PLUS

Baner

Piątek, 13 dla niedowiarków

Piątek, 13 dla niedowiarków

Piątek, 13 wypada w tym roku już po raz drugi. Poprzednim razem było to w styczniu. Wiele osób uważa tę datę za szczególnie pechową i trzeba przyznać, że na poparcie tej tezy potrafią znaleźć całkiem sporo niepokojących przykładów.

Podobno 13 w piątek Ewa skusiła Adama i namówiła go do zjedzenia zakazanego owocu. Czym się to skończyło, nie trzeba chyba nikomu przypominać. Z powodu jednego głupiego jabłka wszyscy teraz musimy pracować, a w dodatku krocie na nas zarabiają chirurdzy plastyczni. Wszak jednym ze skutków wypędzenia z raju było to, że staliśmy się śmiertelni i podatni na starzenie.

Zemsta templariuszy

Samo przekonanie o pechowości tej daty powstało – jak mówią – ponad 700 lat temu. 13 października 1307 roku król Francji Filip IV Piękny kazał aresztować templariuszy. Zbrojnym braciszkom postawiono najcięższe w tamtych czasach zarzuty: herezji, sodomii i bałwochwalstwa. Wszyscy zostali sprawnie osądzeni i skazani na stosowną do przewinień karę, czyli spalenie na stosie. Nie wiadomo, jak silne zgromadzono przeciwko nim dowody, historycy są jednak pewni, że to nie umiłowanie do praworządności skłoniło Filipa do rozpraw z zakonem. Francuski monarcha był po prostu u templariuszy zadłużony po uszy, a pozbywając się wierzycieli przy okazji położył łapę na ich legendarnym majątku. Cała historia ma jednak również pouczająca puentę. Ostatni Wielki Mistrz Zakonny, Jacques de Molay, tuż przed spłonięciem na stosie przeklął Filipa IV i papieża Klemensa V, a rok później obaj nie żyli. Pierwszy pechowy piątek 13 okazał się więc fatalny w skutkach dla wszystkich uczestników feralnych wydarzeń.

Dwie strony medalu

Trzeba jednak przyznać, że przynajmniej czasami jej pechowość bardzo wyraźnie zależy od punktu widzenia. Tak przynajmniej było 13 kwietnia 2001 roku (w piątek oczywiście), kiedy to na boisku spotkały się reprezentacje Australii i Samoa Amerykańskiego. W meczu padł rekordowy wynik 31:0.

Tego dnia pobite zostały jednak dwa rekordy. Było to najwyższe zwycięstwo w potkaniu międzynarodowym. Poprzedni również należał do Australii, a padł zaledwie kilka dni wcześniej podczas meczu z reprezentacją Tonga. Wtedy jednak „Socceroos” strzelili „tylko” 22 gole. Drugi rekord to ilość goli strzelona w trakcie jednego meczu przez jednego zawodnika. Dokonał tego Archie Thompson 13-krotnie pokonując bramkarza Samoa. Jak więc widać dla Australijczyków piątek 13 nie jest raczej dniem pechowym. Zupełnie inne zdanie na ten temat mają jednak Samoańczycy.

Trzynastki w drodze na Księżyc

Pisząc o pechu trzeba przypomnieć pewną ekspedycję kosmiczną. W tej historii co prawda nie ma piątku i wszystko zaczęło się w poniedziałek, z powodu jednak namnożenia w niej trzynastek, nie sposób jej po prostu przemilczeć. Mowa oczywiście o misji Apollo 13, która 13 kwietnia 1970 roku znajdowała się w odległości 320 tys. kilometrów od Ziemi i zmierzała właśnie w stronę Księżyca. Właśnie w tym momencie eksplodował zbiornik tlenu w module serwisowym, zniszczone zostało całe jego wnętrze. Z wnęki nr 4 została odrzucona pokrywa. Zapasy tlenu z modułu serwisowego ulotniły się w przestrzeń kosmiczną. To właśnie wtedy obsługa naziemna lotu usłyszała słynne zdanie „Houston, we’ve had a problem”. Natychmiast zapadła decyzja o przerwaniu misji i przez kolejne dni miliony telewidzów na całym świecie z zapartym tchem śledziły toczoną przez astronautów walkę o przeżycie. Do zmiany trajektorii i skierowania statku z powrotem w stronę Ziemi wykorzystane zostało pole grawitacyjne Księżyca i silniki rakietowe lądownika. Cała przygoda jak wiadomo skończyła się szczęśliwie, chociaż mało kto wie, że historia zakończyła się pewnym incydentem. Po lądowaniu producent modułu księżycowego, firma Gumman Aerospace Corporation, wystawiła producentowi modułu dowodzenia, firmie North American Rockwell, rachunek na kwotę 312,421 dolarów za… holowanie uszkodzonego statku na drodze do Księżyca i z powrotem. Rachunek był żartem autorstwa Sama Greenberga, który brał udział w przygotowaniu strategii ratunkowej podczas misji Apollo 13. Uwzględniał 20-procentowy rabat i przewidywał dodatkową zniżkę w wysokości 20% w razie uregulowania należności gotówką. North American grzecznie odmówiło zapłaty tłumacząc, że w trzech poprzednich misjach moduły księżycowe Gummana były transportowane bez opłat.

Kamień z nieba

Jeśli już mowa o związanych z trzynastką kosmicznych katastrofach, to już za niecałą dekadę może nam zagrozić całkiem poważne niebezpieczeństwo. W piątek 13 kwietnia 2029 roku na odległość mniejszą niż 40 tys. kilometrów od Ziemi zbliży się planetoida Apophis. Nie jest to co prawda gigant podobny do tego, który swego czasu zmiótł z powierzchni naszej planety dinozaury, trzeba jednak przyznać, że sprawa nie wygląda ciekawie. Apophis ma średnicę około 270 metrów, a jej uderzenie uwolniłoby energię równoważną 510 megatonom trotylu. Dla porównania największa eksplozja wywołana przez człowieka, bomba termojądrowa zwana bombą Chruszczowa lub Car Bomb, zrzucona próbnie w 1961 roku przez Związek Radziecki na Nową Ziemię, wyzwoliła około 57 megaton i byłaby w stanie zmieść z powierzchni Ziemi cały Nowy Jork z przedmieściami. Spadając na naszą planetę Apophis zniszczyłaby wszystko na obszarze tysięcy kilometrów kwadratowych. Katastrofa nie miałaby jednak długotrwałych skutków w skali globalnej.

Kiedy planetoida została odkryta w 2004 roku, pracujący dla agencji NASA naukowcy obliczyli, że prawdopodobieństwo, iż w 2029 roku kosmiczna skała uderzy w Ziemię jest niepokojąco wysokie i wynosi 1 do 37. Późniejsze obserwacje stopniowo zaczęły je obniżać i dzisiaj oceniane jest na bliskie zeru. Nie należy jednak zapominać, że Apophis do naszej planety zbliży się na najkrótszy dystans właśnie w piątek, 13 kwietnia, a tego dnia na tym globie przecież wszystko może się zdarzyć.

 

 

Kategoria: Ciekawostki

Data publikacji: 2023-10-13

Baner
Ogłoszenia/classifieds
Ogłoszenia Zobacz ogłoszenia >>
Baner
Baner
Baner
Baner
Plus Festiwal

Podoba Ci się nasza strona?
Polub nasz profil na Facebooku.